Zakazana krytyka w polskich związkach sportowych
- MWronska
- 39 minut temu
- 5 minut(y) czytania
W Polsce hejt ma się świetnie. Najczęściej okraszany jest hasłem "ale to tylko moje opinia". Z tym, że opinie (nawet te, o które nikt nie prosił) można wyrazić w sposób kulturalny. Co więcej, przy odrobinie wysiłku nawet dosadna krytyka, zawierająca w sobie fakty i argumenty, może być przekazana w sposób kulturalny.

Zacznijmy od początku. W mojej skrzynce mailowej znalazłam wiadomość, że krytyka nosząca znamiona hejtu będzie karana. WOW, no to zrobiło się poważnie, choć cieszy, że tylko krytyka nosząca znamiona hejtu, a nie każda będzie karana:) Bo oznacza, że związek wyraża chęć dyskusji o możliwym ulepszeniu działań.
Przejrzałam kilka regulaminów różnych polskich związków sportowych i są w nich zapisy o zakazie krytykowania poczynań związku, sędziów innych trenerów i zawodników. Część zawiera sankcje, a część nie. Z takich uroczych prawniczych kwestii, to przypominam, że dyspozycja (czyli określenie danego zachowania) bez sankcji nie ma większego sensu w regulaminie. Sankcja w przepisie prawnym to konsekwencje, które spotkają osobę, która wypełni opis zachowania w dyspozycji przepisu. Dlatego, bez określenia konsekwencji działania, przepis jest wyłącznie wyrażeniem stanowiska w stosunku określonego zachowania.
Przejrzałam zatem Internet w poszukiwaniu tego hejtu w stosunku do PZSC. Znalazłam jedynie 2 merytoryczne komentarze (na FB), dotyczące organizacji ostatnich Mistrzostw Polski. Moją pierwszą myślą, było, że ktoś tu jest przewrażliwiony i nie radzi sobie z krytyką lub bardziej stwierdzeniem faktu. Bo brak szatni dla wszystkich był faktem (jak wynika z opisanych sytuacji).
Natomiast nowe drzwi otworzyły się po wejściu na jedno konto na TikToku, gdzie na organizatorów i sędziów polała się fala hejtu. Bo jak inaczej określić formułowane zarzuty korupcyjne w stosunku do sędziów? Warto podkreślić jedną rzecz. W cheerleadingu system sędziowania jest tak skonstruowany, że jeden sędzia (punktujący) nie ma szans komuś pomóc czy zaszkodzić. Zatem budowanie zarzutów, że ponad 40 sędziów jest przekupionych jest odważną tezą i w pewnym stopniu rozumem wysłanie tego mailingu.
Nie rozgrzeszam hejtu
Rozumiem, jednak zawodników i trenerów wielu dyscyplin sportowych, gdzie kontakt z władzami związków jest utrudniony, a jeśli nawet następuje, to zawodnik czy trener jest traktowany jak namolny petent. Ja tylko związkom przypominam, że bez tych "namolnych" trenerów czy zawodników nie istnieje związek, a z nim składaki, opłaty wpisowe, dotacje z ministerstwa i wyjazdy na nie swój koszt.
To są emocje i rozumiem, że czasami biorą górę. Jednak formułowanie zarzutów korupcyjnych jest chyba zbyt mocne.
Porozmawiajmy o prawie

Pytaniem jest jak ma się zakaz krytyki do regulacji prawnych w naszym kraju. Polskie związki sportowe, niestety, przy posiadaniu monopolu na dany sport mają bardzo dużą swobodę w konstruowaniu swojej polityki, ponieważ działają na podstawie ustawy o stowarzyszeniach, które w Polsce mają ogromną autonomię. Ustawa o sporcie jest dodatkiem i nie określa zasad funkcjonowania organizacji. Raczej dodaje praw, ale też kilku obowiązków.
Hierarchia źródeł prawa mówi jasno, że są akty prawne wyższego i niższego rzędu. Konstytucja jest ustawą zasadniczą, która jest najwyższym aktem prawnym w Polsce i wszystkie inne źródła prawa muszą być z nią zgodne (to tak po krótce i ogólnie).
Konstytucja zawiera art. 54 mówiący o wolności słowa. Ze strony biura Rzecznika Praw Obywatelskich możemy przeczytać, że "Wyrażenie „pogląd” należy w tym wypadku rozumieć jak najszerzej, jako wyrażanie osobistych ocen, prezentowanie opinii czy przypuszczeń, informowanie o faktach etc. Wolność ta ma zastosowanie zarówno w sferze publicznej jak i prywatnej (choć szczególnego znaczenia nabiera na gruncie przestrzeni publicznej, życia społecznego, a zwłaszcza politycznego), obejmuje osoby fizyczne i prawne. Forma wyrażania poglądów może być dowolna, niekoniecznie poprzez wypowiedzi słowne (np. poprzez noszenie określonego stroju).
Rzecznik praw obywatelskich wielokrotnie zwracał się z opinią, że dana polskim związkom sportowym wolność w kreowaniu swojej polityki jest nadmierna i ogranicza wolność słowa. Trzeba też pamiętać, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innego człowieka.
Rozwiązania w klubach sportowych
Klub sportowy również może wprowadzić swoją politykę, dotycząca krytyki trenerów, innych zawodników ect. Znakomita równica pomiędzy polskimi związkami sportowymi, a klubami sportowymi jest taka, że jeśli nie podoba mi się dany klub czy stowarzyszenie, to mogę pójść, gdzie indziej. W przypadku polskich związków sportowych, sprawa wygląda inaczej, ponieważ na tym szczeblu nie ma alternatywy.
Co ciekawe, RPO zwraca uwagę na fakt, że jedynie Polski Związek Piłki Siatkowej nie zezwala na nieuzasadnioną krytykę. Czyli daje jasno znać, że jest gotowy do rozmów o poprawie sytuacji.
A teraz trochę prywatnych podglądów.
Krytyka nigdy nie jest miła, ale bywa niezmiernie potrzebna. Zwłaszcza ta, która ma w sobie argumenty. A ta, która ma jeszcze w sobie propozycję rozwiązania sytuacji jest wręcz mile widziana. Hejt, jest hejtem i nic go nie tłumaczy. A po hejterskim wpisie dodawanie "ale to tylko moja opinia" sprawia, że ten odważny hejt jest paplaniną tchórza, który zakrywa się "własną opinią i prawem do jej posiadania".
Jeśli chcesz podnieść standardy, to podziel się spostrzeżeniami, jeśli chcesz obrażać, no cóż, to tylko świadczy o Tobie.
Choć oczywiście rozumiem też ludzkie emocje. Mogą ponieść. Jednak mamy coś takiego, jak edycja opublikowanego postu, a nawet (o zgrozo) przeprosiny!
Wystawiając się na świecznik, niestety, trochę trzeba się liczyć z kilkoma jednostkami, które zamiast merytoryki prześlą oskarżenia i z pozycji kanapy poczują się lepiej. Nie mniej, na hejt nie należy się godzić, a zwłaszcza powinni reagować admini kont, na których ten hejt się leje.
W tym przypadku, zapobieżeniem takiej sytuacji może być lepsza komunikacja i skupienie się na dobru zawodników.

Mam to szczęście, że nie spotykam się z otwartym hejtem, jeśli chodzi o moją działalność. A przynajmniej nikt go nie wyraził bezpośrednio do mnie. Wiem, że nie wszyscy mnie lubią, ale to już trudno, nawet nie wiem, czy chcę, aby wszyscy mnie lubili. Bezpośredni hejt mnie omija pewnością z powodu tego, że wiem co robię, i chętnie wejdę w merytoryczną dyskusję, więc raczej hejt (per se) mnie omija. Jednak, co do zasady liczy się dla mnie opinia tylko kilku osób. I tyle w temacie. Polecam Wam też tę zasadę. Jeśli ktoś ma problem z konkretną osobą, to istnieją instytucje prawne zawarte w kodeksie cywilnym, która mogą okazać się skuteczne.
Co udowodniłam, kiedy kilka lat temu na jednym z fanpge na FB dużego stowarzyszenia związanego z cheerleadingiem wylała się na mnie personalnie fala hejtu. No cóż, kancelaria prawna załatwiła sprawę, gdzie później przez 30 dni wisiały przeprosiny. Czy było warto robić sobie po kimś rajd? Nie sądzę, bo skoro sam prezes się potem tłumaczył..... Mógł reagować wcześniej. Uniknąłby ośmieszenia w moich oczach.
Z jednej strony doceniam, chęć ochrony sędziów przez związki sportowe, ale z drugiej strony nie można ludzi blokować. Ludzie lubią wolność (przypominam, że przez długi czas jej nie mieliśmy), a energia blokowana w jednym miejscu, znajdzie ujście w drugim. A nie ma nic gorszego niż długotrwale zalegający afekt.
Wydaje mi się, że lepsza komunikacja, a w tym, ogólnie znane zasady sędziowania mogą być remedium za zaistniałą sytuację.
Niezależnie od tego jaką mam opinię w tej konkretnej sytuacji hejt jest naganny, a hejter często w swojej nienawiści, nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, jakie jego idiotyczne zachowanie skutki może wywołać.
I też drodzy Trenerzy pamiętajcie, że to Wy kształtujecie postawy i zachowania zawodników.
Daj znać, jak u siebie radzicie sobie z hejtem?
コメント